poniedziałek, 28 stycznia 2019

Oglądałem dziś telenowelę "Korona Królów", w jakiejś części jednak na podstawie danych historycznych, już król Kazimierz chciał kler opodatkować i tak do dziś nie płacą.
Wieczorem nawa inscenizacja "Wesela" każda epoka ma swoje Wesele więc trzeba zobaczyć a ja mam ciągle w głowie inscenizację Wiśniewskiego z Teatru Nowego gdzie goście weseli przewalali się przez scenę w rytm muzyki zostawała tylko grupa biorąca udział w następnej scenie i znów  przechodzi korowód w tańcu i tak w koło Macieju ale efekt był niesamowity.

Absurdy filmowe oglądam serial GRA O TRON na końcowych napisach lektor podaje "Film powstał na podstawie Starcie królów - George R.R. Martin wydany przez Zysk i S-ka" rozumie przez to że scenariusz powstał na podstawie polskiego wydania  ?????

niedziela, 27 stycznia 2019

Zmarł prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zażycia psy na gościu wieszali w wiadomościach od złodziei i oszustów wyzywali a po śmierci mało na ołtarz nie wyniosą to nasze mass media skorumpowane, transmisja z uroczystości pogrzebowych, żałoba narodowa co to zadość uczynienie za szkalowanie za życia. Ktoś tu kłamie gdyby tak było to czy tylu ludzi przyszłoby na pogrzeb.

sobota, 5 stycznia 2019

BABY SĄ JAKIEŚ INNE - parafrazując twórcę kultowych filmów
Samo to ich wymyślanie nazw rzeczom, które już się zowią np. leginsy - kalesony, dzeginsy - spodnie, body jak wszedł do kin film BODY CIAŁO to nawet sprawdziłem co to znaczy; ciało to po co film body ciało. No więc one noszą body - gacie z koszulką a one nie noszą koszulek tylko bluzeczki, ale farmaceuci byli jeszcze lepsi wymyślili bodymax - że największe gacie, największe ciało. Jeszcze miałem kilka rzeczy ale mam krótką pamięć krótką i gdzieś mi uleciało jak wróci to się uzupełni.
Mam bratową dziwna osoba w dzisiejszych czasach szyje sobie łaszki i tak w zimie chodzi w firankach a latem w obicowych. I latem się poci w tych grubych suknach a zimą w tych plastikowych workach, ale to nie jest jej jedyne dziwactwo np. Egzaltacja jak ona się przejmuje dziećmi, dorobiła się kilku i tak teatralnie się nimi przejmuje cokolwiek dziecko nie zrobi. Ale sama nic nie zrobi tylko woła brata; dziecko narobi w pampersa, dziecko się ubrudzi, dziecko coś zmajstruje ona tylko kibicuje
Niedawno odwiedziła mnie sąsiadka z ulicy wcześniejszej dotarła do niej plotka o moim wypadku, właściwie nie znam baby przychodziła do mojej sąsiadki od, której kupiłem działkę na plotki. Więc przyszła i zaczyna, że ona już dwóch mężów pochowała a ja też już nad grobem to ona by się zajęła domem byleby na nią przepisać albo na jej córkę. Ona ma 75 lat ale ostatnio w kolejce u lekarza facet jej powiedział, że wygląda na 40 (tylko w którym miejscu ?) gość powiedział jej komplement a ta uwierzyła. Jeszcze raz mi babsztyl przyjdzie i zacznie o działce to pogonie jak psa. Normalnie Grzybowa z Chlewani - to z troski, tylko o kogo? swoje kasę za pole z córką przepuściły.   
MAMA I SERWETKA - to właściwie temat na inny temat ale tu też się nada.
Odwiedzili mnie dziś rodzice byli aż całe 5 min. 
Wcześniej zadzwonili czy jestem, ucieszyłem się bo przecież byli tydzień temu i dziś znowu myślę coś się stało, dotarło do nich że mają dziecko niepełnosprawne po 2 latach po wylewie. Nie mama tydzień temu jak byli odkurzała mi sypialnie i zabrała serwetkę z komody do prania. Teraz ją przywiozła - no niesamowite serwetka - bo ktoś ogląda czy ja mam czy nie serwetkę na komodzie, tylko baby są takie małostkowe. Niech więźnie te serwetki do synka na wybrzeże po co mi te łapacze kurzu. Ale i tak dzięki przyjechać specjalnie dla serwetki, do mnie się wstępuje po drodze jadąc do synka na wybrzeże ale specjalnie i to z serwetką to poświęcenie. Do drugiego synka się jeździ bo trzeba mu dzieci do szkoły zawozić wiek od 10 do 18. Ale do mnie po co przecież ja nigdy nic nie potrzebowałem i nie wymagałem.  Lepiej niech nie przyjeżdżają tylko człowiekowi czas dezorganizują i jeszcze trzeba ich pilnować jak małe dzieci żeby czegoś nie zmajstrowali, głównie mama bo ojciec usiądzie przed telewizorem i ogląda pogody na wszystkich kanałach. A już wcale nie rozumie dlaczego jak u mnie trawa nie jest skoszona przez tydzień to jest afera, a u kochanego brata i synka rodziców może być po kolana i nie ma problemu.
KASJERKI NA DWORCU PKP W INOWROCŁAWIU

W kasach dworca przed remontem pracował dziwna grupa kasjerek, prowadziły dziwne zawody, która będzie miała wyższego tapira na głowie. Teraz po remoncie ich nie ma albo umyły włosy.
EKSPEDIENTKI W CUKIERNI SOWA
Bydgoskie oddziały Cukierni SOWA to macierzyste oddziały po latach firma rozlazła się po Polsce.
W oddziałach na Dworcowej i Gdańskiej bywałem często po otwarciu oddziału po rzeźni na Jagiellońskiej panie z obsługi mają dziwną  przypadłość noszenia sztucznych rzęs, ale nie delikatne by było ich trochę więcej tylko wręcz szczotki drapaki tzw. ulicznice.

Nie bez sensu jest to powiedzenie "baba stworzenie borze powinno stać w oborze" ten co im dał prawa ludzkie pewnie na drugi dzień żałował decyzji. Dawniej to były czasy taka nie mogła sama podróżować bo nie sprzedawało się im biletów, nie mogła nic posiadać nawet posag, który wniosła właścicielem był facet. Do dziś są jeszcze plemiona gdzie babę traktuje się jak przedmiot płaci się za nią krową czy świnką. Są takie sztuki w dzisiejszych czasach, które same się nie ubiorą ciągle pytają czy to ubrać czy tamto, same nie pójdą na zakupy itd.

czwartek, 3 stycznia 2019


Zaczynam łączyć te wpisy w jedno bo do dupy to wygląda,
a z tego coś się zrobi np.

Kiedyś telewizja publiczna ogłosiła stop zaśmiecaniu języka polskiego obcymi pierdołami i co mamy dziś; Bake off ale ciacho, The Voice of Poland, THE WALL,
Dancing with the Stars i jeszcze parę by się znalazło zdarzyło mi się do śniadania włączyć telewizję śniadaniową i tam prezenterzy podczas rozmów wtrącają obce wyrazy i nie chodzi mi o; ok czy weekend, bo te już tak się zadomowiły jak swoje

  

środa, 2 stycznia 2019


WYLEW:
W sobotę wieczorem 17 czerwca 2017r., rano wróciłem z pracy i po wieczornej ablucji już w łóżku grałem jeszcze w sieci w foe gdy około 23:00 poczułem zdrętwienie szczęki  jak po wizycie u dentysty - co zresztą nie do końca przeszło, jeszcze sam szczyt brody (dolne jedynki) jak dotykam to czuje mrowienie. Więc wstałem z wyrka by udać się do łazienki by sprawdzić co się stało myślałem, że może kleszcz mi się wbił, Gdyż mieszkam przy lesie - ale kleszcze zbiera tylko mój kot. Idąc do łazienki wywaliłem się na podłogę i nie mogłem się już podnieść, zaczołgałem się do salonu zdjąłem ręczniki z fotela, które akurat tego dnia prałem kąpielowym się przykryłem mniejsze pod głowę pomyślałem, że rano przejdzie, nie wiedziałem co mi się przytrafiło. Nie chciałem się czołgać do sypialni gdyż śpię po drugiej stronie łóżka od drzwi wejściowych do pokoju, musiałbym obejść łóżko w koło a obawiałem się, że zaklinuje się na zakręcie. Rano próbowałem wstać  bez efektu gleba podczołgałem się do krzesła myślałem, że robie z niego balkonik daleko nie upadłem tylko na podłogę za drugim razem przestawiłem krzesło bliżej okna i poleciałem na telewizor zatrzymałem się na półce od kominka gdzie on stoi, na telewizorze pajęczyna nie da się oglądać bo na szerokości pajęczyny obraz czarny widać tylko boki do tego przed telewizorem leżała płyta Antologia Jerzego Satanowskiego, która od roku była na topie nic lepszego w tym czasie nie wyszło- płyty całe ale pudełka na złączeniu popękały a to box 5 CD nie do wymiany bo całość wklejona do indywidualnej okładki. Tak niedziela przeleciała na próbie podniesienia się a w poniedziałek od rana telefon dzwoni w sypialni na stoliku nocnym. I tak przeleżałem dwie noc i jeden dzień gdy rano w poniedziałek słyszę, że ktoś puka do drzwi, i rozmawia z kimś przez telefon zagląda przez okna; w pierwszym mnie nie zobaczył ani ja jego bo zasłaniał stół z krzesłami, okno tarasowe zasłonięte zasłony, potem słyszę za oknem od strony sąsiadów "leży na podłodze" odłożył telefon i zaczął do mnie krzyczeć, odkrzyknąłem tylko, że w szopie są narzędzia ogrodnicze. Gdzieś gościa widziałem ale nie kojarzyłem gdzie był to druh z OSP, chłopaki z pracy zadzwonili do niego by jadąc do pracy wstąpił do mnie zobaczyć co jest, że nie ma mnie jeszcze w robocie. Józek wszedł oknem dzwoni do chłopaków i mówi "wylew", powiedziałem mu tylko jaki wylew nie straciłem przytomności daj mi coś do picia w kuchni są kubki na blacie albo w szafce musujące tabletki daj wapno albo multiwitamina. Jeszcze wytłumaczyłem mu gdzie są klucze od domu i który klucz do domu a który od furtki pootwierał i wchodzą chłopaki z pracy z zespołem ratunkowym.
SZPITAL NEUROLOGICZNY:
Kolejny odcinek jak to zemną było, wchodzą do domu ratownicy medyczni ja leżę w kałuży moczu, gdzieś musiałem się załatwiać przez ten czas. Właściwie było ciepło i woda z moczu odparowała na panelach była tylko biała sól. Wypytali mi się ile czasu leżę powiedziałem że drugi dzień, usłyszałem ze nie ma sensu czegoś tam (termin medyczny) mi podawać i biorą mnie do szpitala. W międzyczasie pytania jak mam na imię, czy znam naszego prezydenta (osobiście nie), czy znam prezydenta USA nie zajmuję się polityką wcale ale wiem jak prostak się zowie. Z pomocą chłopaków z pracy załadowali mnie na nosze i do karetki. Jazda do szpitala, tam mnie za cewnikowali nic przyjemnego uczucie jakbyś chciał siku a nie możesz się odlać, pobrano krew, tomografię i na oddział neurologiczny gdzie mnie podłączono do ekg, holtera ciśnieniowego, kroplówek i nie wiem czego za głową stała szafa z monitoringu. Przyjechali rodzice wystraszeni jak cholera. Po kilku dniach przyszli koledzy z pracy w odwiedziny żartowaliśmy że prawie jak w pracy te urządzenia pikają. Nie pamiętam po ilu dniach przewieźli mnie z intensywnej na salę chorych gdzie było już spokojnie i można było się wyspać. Ale ruch zaczynał się o 6 rano wchodziły salowe potem kuchenna przywoziła kanapki i picie każdy miał swój kubek i strzykawkę do płynów. Rodzice przyjeżdżali codziennie przywozili truskawki i czereśnie, to był sezon w, którym nie najadłem się ich do syta tego lata. Początkowo pielęgniarki karmiły i poiły bo człowiek nie był w stanie samemu zjeść. Przychodził lekaż, rehabilitanci ćwiczyć rękę i nogę z czasem chodzenie po korytarzu, nie było lekko człowiek nie mógł się utrzymać na nogach. Raz jak rodzice byli przyszedł lekarz i poprosił ich na bok do korytarzyka między pokojami i mówi; proszę zacząć szukać hospicjum bo  wyniki nie są najlepsze. Spędziłem tam dwa tygodnie codziennie odwiedzali mnie z pracy jak była potrzeba to mnie wyprowadzali na kibelek by załatwić poważniejszą sprawę lżejszą robiłem do pampersa.  DZIĘKUJĘ  tutaj pielęgniarkom, że mnie myły i przewijały codziennie oraz KOLEGOM z pracy za pomoc w wychodzeniu do wychodka, podcieraniu i wszystkim znajomym za odwiedziny. Raz wzięliśmy wózek i daliśmy nogę na zewnątrz popatrzeć na świat, było jeszcze kilka przygód ale nie wnoszą nic do sprawy. Jestem tylko ciekaw czy sąsiad z pokoju zrobił porządek z pazurami u nóg, podziw jak można tak się poświęcać  ciekawe ile numerów większe buty musiał nosić by to zapakować.   

SZPITAL REHABILITACYJNY:
Po tych dwóch tygodniach na oddziale neurologii dostałem skierowanie  do szpitala na oddział rehabilitacyjny ja ledwo stojący o własnych siłach z niedowładem lewostronnym, przykurczem lewej ręki i nogi. Odłączono mnie od cewnika zapakowano w pampersa i kolejny transport karetką, miałem tam dostać wycisk jak mówiły pielęgniarki. Miło mnie powitano wskazano pokój, że było już po obiedzie dostałem kanapki przyszła pani doktor przebadała i powiedziała pampersa wywalić łazienka jest w pokoju skąd ja miałem wiedzieć że pieluch idą do czerwonych worków - odpady medyczne, jutro od rana zaczynasz ćwiczenia. Wypakowałem się do szafek idę do łazienki i gleba zobaczyły to dwie pielęgniarki podniosły alarm pacjent na podłodze. Rano o 6 wchodzi salowa z włączoną muzyką w telefonie: "Bumerang, bumerang" ale sąsiad był szybszy bo już o 4 religia mu kazała wstawać; toaleta, kawa, ja się podnoszę a tu leci z człowieka zawory nie trzymają przyciąganie ziemskie robi swoje mięśnie dostały i to nie tylko ręki i nogi jak się zwarzyłem straciłem 15 kg. pozytywna strona tego wszystkiego. We wszystkimi trzeba szukać plusów, z tego wszystkiego najmilej wspominam pobyt tam mimo kołdry jak ołów i okropnego jedzenia to ludzie byli super. Po śniadaniu przyszła po mnie rehabilitantka zapakował na wózek i jazda zaczęliśmy prostowanie nogi i ręki zdobywanie każdego centymetra ruchu przełamywanie bólu zakresowego. Jak już lepiej chodziłem poszliśmy na bieżnię żeby ćwiczyć chodzenie łapię się poręczy a tu ból dłoń boli pytam się czy to normalne; tak ręka musi się na nowo przyzwyczaić do dotykania, chyba po trzech dniach minęło. Tak mijały tygodnie ludzie przychodzili odchodzili a ja siedzę przeczytałem 3 książki Zafona wreszcie miałem czas bo w domu nie ma na to czasu. Wreszcie pytam się jak długo mogę tu zostać, żeby się przygotować psychicznie zawsze lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć. Tak mam ze wszystkim np. jak ma wyjść ciekawa płyta i o tym wiem a nie wiem kiedy  to mnie to męczy, jeśli jest podana data wydania to spokojnie czekam. Dowiedziałem się że takie świeżynki jak ja czyli po szpitalu mogą być do 16 tygodni inni krócej 4,6 tygodni zależnie od schorzenia bo byli tam ludzie nie tylko udarowcy ale z wszelkimi urazami po wypadkach. Zastanawiające było, że zdarzały się osoby po wylewie trafiające tam po latach 3,10 i 13 ponoć nikt im wcześniej nie dał skierowania. Czas leciał ja spokojnie ćwiczyłem bo intensywnie  tak by się spocić to już się nie da to już było teraz na powolutku zresztą teraz to wszystko pomału nie da się szybko. Już żartowaliśmy z lekarzami (jest przepis że jak pobyt czasowy trwa więcej niż 2 miesiące to jest nakaz stałego meldunku), że mnie zameldują.  W połowie pobytu miałem skoki ciśnienia ( nie podam parametrów bo nie pamiętam ) i nie dopuszczono mnie do zajęć, dostałem dodatkowe prochy po godzinie pomiar bez zmian jeszcze jedną po godzinie pomiar bez zmian to zastrzyk więc wbito mi welflon i przez niego podano po godzinie pomiar bez efektu, jeszcze jeden zastrzyk po godzinie pomiar bez zmian i tak zrobiło się popołudnie lekarz stwierdził, że więcej lepiej mi nie podawać tylko ziółka i do spania. Po wylewie wszystko się zmienia w organizmie i nie działa jak wcześniej "leki" trzeba zmienić a to już kolejny raz bo wcześniej na neurologii  też mi zmieniano. Zostałem umówiony na wizytę do kardiologa, który ustawił nowe blokery ( w naszym pięknym kraju nie leczy się przyczyny tylko usuwa skutki ) i jak zaczęły działać to wróciłem na salę. Ćwiczymy dalej rękę już podnosiłem na 90', poziomo  gdzieś miesiąc przed wyjściem odkryliśmy, że brak mi rotacji zewnętrznej lęki. Nie robiłem afery co to da, a nie sposób to ustalić przy przyjęciu gdy bóle zakresowe dokuczają. Rehabilitantka wymyślała mi ćwiczeni, które siłowo miały wymusić zewnętrzny ruch ręki bez skutku. I jesienią wyszedłem do cywila na odchodne dostałem skierowania do; kardiologa, neurologa i wątrobowca gdyż przy usg jamy brzusznej stwierdzono, że mam tłuszczyk na wątrobie. Wreszcie w domu pod koniec października łóżeczko czekało i kot, który od jakiegoś czasu miewał gości w budce zauważyłem to wcześniej na sobotniej przepustce jakiś mało kulturalny ten gość, kompletny brak wychowania, zabrudził odchodami ściany i pojemniki. Któregoś wieczora stojąc przy zlewie kuchennym zerkając w okno widzę jeża spacerującego po trawniku wychodzę by chwilę go szpiegować widzę że idzie w stronę szopy no to mamy złoczyńcę.

ODDZIAŁ REHABILITACYJNY SZPITALA WOJSKOWEGO: koszmar, najgorszy mój pobyt
Po miesięcznym pobycie w domu szef mi załatwił jeszcze rehabilitację w szpitalu wojskowym, najgorszy mój pobyt. Lekarze w porządku na samo przyjęcie przyszedł neurolog i tak fachowo zbadał, proszę się przejść, zagrać na perkusji -nie wiedziałem o co chodzi (stopą poruszać) nie dałem rady, tu damy prąd by  ruszyć tego czworogłowego, rękę zgiął poruszał za łokieć i mówi brak rotacji też damy prąd. Wypakowałem się do szafki i zrobiła się pora obiadowa, pochodziłem sobie by się zorientować gdzie będę chodzić na zabiegi; wirówka na rękę, prąd na nogę i rękę, pole magnetyczne na głowę i rehabilitacją ruchowa. Na drugi dzień wystartowałem bo wszędzie musiałem czekać w kolejce gdyż tam przychodzili ludzie z zewnątrz na zabiegi. A jeszcze najlepsze było to że moim lekarzem prowadzącym była p. gastrolog młoda dziewczyna, która nie wiedziała co ze mną robić więc codziennie przychodziła i osłuchiwała mi płuca. Tak chodzę na te wszystkie zabiegi i po jakimś tygodniu stopa ruszyła mogłem już zagrać na perkusji a ręka śpi teraz myślę, że trochę przez to że panie mi zakładały bieguny na jeden na dłoń drugi na ramię, jedna pani chyba 2 czy 3 razy mnie obsługiwała i założyła drugi biegun na kark, zdziwiony pytam czemu tak, mówi że ręka się kończy za łopatką. Koszmarne były zajęcia rehabilitacyjne chodzę do nich a tam tylko do klatki podwieszają mi nogę i bujaj, mówię im że mam większy problem z ręką głusi. Po jakimś czasie moja lekarka pyta się jak tam rehabilitacja więc mówię jak jest, ta na karcie dopisuje ćwiczenia na rękę niestety bez efektu. Znów za dwa dni rozmawiam z lekarką, mówi że rehabilitanci nie przychodzą już na obchód stąd brak kontaktu. Ja ciągle im pokazuje kartę i mówię o ręce wreszcie mi zaproponowali bym przychodził na ćwiczenia korekcyjne postawy dla personelu, mam problem z jakimś ćwiczeniem a te tłuki wrzask "źle" za drugim razem nie wytrzymałem i wyszedłem no chyba wiedzą ćwoki że mam brak rotacji zewnętrznej - chyba nie. Pielęgniarki też ważniejsze od lekarzy dam ci leki albo nie ( moje własne z domu przywiezione), a jak zwróciłem uwagę, że mam 5 różnych a są same żółte czyli sama nitrodypina  to obraza jak ja śmie zwracać uwagę.

Na dwa dni przed świętami wyszedłem do domu, po nowym roku poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu dałem mu te wszystkie wypisy i skierowania do specjalistów, które już nie były aktualne wystawił mi nowe i zasugerował bym może poszedł do pracy. Powiedziałem mu że nie jestem jeszcze gotowy. Przedłużył zwolnienie i zacząłem umawiać się do specjalistów; neurolog, kardiolog, wątrobowiec.

Za każdym razem jechałem komunikacją nie jest łatwo kupujesz bile u kierowcy trzymasz się portfela a ten wyjeżdża z zatoczki, człowiekiem rzuca po autobusie jak workiem ziemniaków, jak zdąży się usiąść to pół biedy jak nie ma miejsc siedzących i się stoi to każdy manewr to siła odśrodkowa, przyciąganie ziemskie i przeciążenia robią swoje w pociągach lepiej nie ma manewrów zakrętów jedynie hamowanie, jak się wcześniej wyjdzie do drzwi i zdąży chwycić to jest to do wytrzymania. Gorsze są te elfy autobusy szynowe gdzie podłoga nie jest płaska tylko fala już lepsze są schody. Chodzenie po płaskich korytarzach szpitalnych to pestka gorsze wyzwanie to krzywe chodniki lub wytłuczone polne drogi u mnie albo wydreptana ścieżka,  którą chodzę na skuty, nie mieszczę nóg - nie dam rady iść noga za nogą przeszkadzają kępy traw. Każde postawienie stopy w innej pozycji gorzej niż chodzenie po górach, odzywa się przykurcz stopy. Zdrowy człowiek nawet o tym nie pomyśli idzie jak ma przeszkodę to nogę podniesie wyżej i idzie dalej a tu musiałby przystanąć pokonać przeszkodę i dopiero iść dalej. Więc trzeba mieć specjalne buty zbrojone w zwykłe buty zaraz się zniszczą, zimą nie ma problemu obuwie zimowe często ma laną podeszwę z zalanym czubkiem gorzej z letnimi czy garniturowymi. W sandałach zjedziesz sobie palce to może być niezłą terapią by nogę wyżej podnosić, wszystkie inne skurzane lakierowane - czubki zjechane. 
Ale udało mi się zarejestrować do neurologa za 2 miesiące, do kardiologa za pół roku i do wątrobowca za rok. A w między czasie było załatwiane sanatorium, dobrze że jeszcze są te zakładowe ośrodki. Kogo nie spotkałem to wszyscy dobre rady bo każdy w rodzinie ma kogoś po wylewie, że po pól roku wszystko mija. No i nadszedł ten dzień "pół rok" i nic nie przeszło noga czasami zostaje w tyle w ręce niedowład, minęły tylko bóle zakresowe a miało być tak pięknie, niestety jest się kaleką.
Czas w domu szybko mijał zleciały dwa miesiące i wiadomość z pracy, że musze dostarczyć papiery do sanatorium jak chcę jechać.

SANATORIUM z pracy załatwili mi pobyt; Koniec lutego wyjazd do Krynicy Górskiej (koniec świata) kawał drogi jak tam dojechać pociągiem - czy ja dam radę, jak tu się zabrać ja mam problem z małym plecakiem na zakupach a co dopiero z dużym zapakowanym na 3 tygodnie.
Udało się zawiózł mnie brat wzięliśmy pokój bo jak tam dojechać żeby być na rano musielibyśmy jechać całą noc, więc jechaliśmy w dzień zajechaliśmy na wieczór rano do sanatorium.
Dostałem pokój fajnie odnowiony tylko do tego nie pasował telewizor mały jeszcze z kineskopem za który trzeba było zapłacić stwierdziłem, że nie wezmę nie będę płacił za oglądanie pudełka od zapałek.
Wizyta u pani doktor, która przydzieliła zabiegi; to co wszędzie wirówka na rękę, masaż na nogę i ćwiczenia a na głowę . Popołudniu pochodziłem sobie po budynku by się zorientować co gdzie się znajduje i na drugi dzień zacząłem zajęcia.
Trafiłem na bardzo fajnych ludzi - rehabilitantów.
Chyba już na pierwszych zajęciach mówię dziewczynie z czym mam problem - brak rotacji zewnętrznej ręki
Porozmawialiśmy i dziewczyna mówi, że za wszystkie ruchy ręki odpowiada łopatka więc proponuje masaż żeby ruszyć chyba już byłem po pierwszym masażu ale miałem na nogę, którą tak mi intensywnie bujali w wojskowym. Mówię jej że porozmawiam z masażystą czy może zamiast nogi masować bark i łopatkę. Przy następnej sesji u masażysty wspomniałem o zamianie kończyny nie robił problemu zwłaszcza że po tym masażu tak intensywnie wyćwiczoną nogą zacząłem zamiatać połowę korytarza. Najważniejsze że pomogło i ręka zaczęła działać. Nie jest idealnie ale już można jakoś pracować miotłą czy szpadlem wcześniej było to niemożliwe. I tak zleciały 3 tygodnie w Krynicy mieli tam dobry chleb i wodę ale nie tę leczniczą tylko zwykłą kranówkę, lecznicze śmierdzące siarczanami.

Po jakimś czasie zacząłem w nogach podczas chodzenia odczuwać opory, pomyślałem, że minie. W końcu w okolicy rocznicy zrobił się z tego ból nóg, jak wstaje zaczynają nogi boleć, jak leże czy siedzę jest ok. Ale myślę tak ma być i trzeba to rozchodzić.
Gdzieś, nie pamiętam już czy w szpitalu czy w sanatorium dowiedziałem się, że mogę się starać o grupę inwalidzką. Zorientowałem się co, gdzie i jak i pojechałem wydrukowałem sobie ze strony dokumenty, wypełnione składam źle nie te mają być od nich a nie drukowane 

1 wizyta w powiatowym zespole do orzekania o niepełnosprawności; ...... 
dostałem na rok grupę umiarkowany

2 wizyta w powiatowym zespole do orzekania o niepełnosprawności; ...... 
patrzy w dokumenty i mówi na te same dokumenty chce dostać grupę, mówię a co miałem sobie drugi wylew zafundować, dostałem na dwa lata umiarkowany - więcej do nich nie pojadę i tak ludzi uzdrawiają jak mówią sam się ubierze umyje to nie jest niepełnosprawny
żadna wizyta u nich nie jest do załatwienia jedną wizytą bezsens. Jeszcze jak usłyszałem że pierwsza jest dla rakowskich co za hamstwo. Taki po raku nie ma ograniczeń ruchu i mu dają pierwszą a człowiek z niedowładem drugą śmiech na sali, nie każdy z rakiem umiera większość wychodzi z tego po wylewie też różnie bywa a taka niesprawiedliwość 



Dzisiaj odebrałem wyniki prześwietlenia bo byłem wcześniej u neurologa z nogami i mówię mu że mnie bolą jak tylko wstanę, na leżąco jest super czuje że świat mogę zmieniać wstaje i się wszystkiego odechciewa, powiedział że tak często jest i dał mi skierowanie na prześwietlenie pod kątem kłębuszków i splotów nerwowych w części lędźwiowej, kazał jechać do przychodni na kapuściskach a ja pojechałem na markwarta bo mam bliżej i pks blisko - a o poruszaniu się komunikacją będzie ale nie skończyłem jeszcze rehabilitacji.
I nie wiem czy dobrze zrobione bo w opisie nic nie ma o kłębuszkach i splotach. Zachodzę do przychodni by się umówić na kolejną wizytę u neurologa a pani w rejestracji prosi o wynik prześwietlenia, no ładnie myślę jeszcze brak diagnozy pani z okienka.
Muszę tu porobić porządki i wrzucić wszystko do jednego okna bo mi się to nie podoba takie czytanie od dołu, nawet po chińsku czyta się od góry, ktoś te blogi źle wymyślił.


A jutro jadę do powiatowe centrum orzekania o niepełnosprawności mam im dowieść kartotekę od neurologa bo że jestem po wylewie i mam niedowład to mało by stwierdzić czy jestem niepełnosprawny.
Pisałem jeszcze do pefronu o sanatorium dostałem odmowę, napisali z braku funduszu, fundusz poszedł na nagrody.
STAN BORYS
Jakiś czas temu miał wylew Stan Borys, współczuje bo sam to przeszedłem jakoś latem czytałem czy widziałem jakiś program gdzie się wypowiadał, że chce wrócić do śpiewania życzę powodzenia bo sam po sobie widzę że to nie jest łatwe;
1. samo łykanie prochów jakiekolwiek po dłuższym czasie suche gardło ( i inne objawy) przy którym nie da się powiedzieć dłuższego zdania a gdzie śpiewać
2. władza nad gardłem, zależy jaki miał rozległy wylew i w jakiej części ja nie miałem władzy nad gardłem zaczynałem pić ze smoczka do dziś mam jeszcze problem z piciem gazowanych płynów a gdzie wyciągać długie nuty
Ale powodzenia i czekam na nowe nagrania bo koncerty raczej odpadają

 

start


Witam jakiś czas temu miałem wylew, jest nowy rok i postanowiłem podzielić się moimi przeżyciami po tym wypadku. Nie będą to długie tyrady gdyż lewa ręka nie jest do końca sprawna i używanie polskich znaków to ciągłe klikanie na control i shift jest męczące.
Postanowiłem coś napisać bo szukałem jak to jest po ale znalazłem tylko jakieś wpisy na forach rodzinki typu; tata, mama, wujek, ciocia, dziadek miał wylew i tak mam tym życie roz... że tylko wziąć się i powiesić. Przecież są ludzie, którzy przeżyli nie jestem jeden na świecie.  
W dobie RODO nie będę podawać nazwisk, nazw itd.